Multiplikatory


W związku z wielokrotnie pojawiającymi się pytaniami dotyczącymi kompletowania sprzętu na norweskie wyprawy wędkarskie, a dokładnie mówiąc dotyczące wyboru multiplikatorów, chciałbym podzielić się doświadczeniami zdobytymi przez naszą ekipę.

Dla sporej grupy osób jednym z najważniejszych aspektów będzie oczywiście ten ekonomiczny. Niestety, po doświadczeniach naszego kolegi z nieco tańszym „multikiem” MIKADO BALTIC COD ALCV, odradzałbym kupno tego typu sprzętu. Nie chcę tu oczywiście nikogo zniechęcać do zakupu tańszych modeli krajowych czy też zagranicznych producentów. Najczęściej jednak w ślad za jakością w parze idzie cena, więc jeśli wybieramy się na długo planowaną wyprawę wędkarską do Norwegii i nie chcemy aby zamieniła się ona w nieustającą walkę ze sprzętem, powinniśmy sięgnąć nieco głębiej do kieszeni.

OKUMA

Przymiarki do zakupów multiplikatorów powinno zacząć się od poziomu ok. 400 zł. Jeżeli miałbym polecić konkretnych producentów, to nie wynajdując koła od nowa, będą to też te firmy, które dobrze radzą sobie na rynku w segmencie kołowrotków morskich. Będą to między innymi PENN, TICA, FIN-NOR, OKUMA, SHIMANO, DAIWA, SPRO, czyli marki które od wielu lat są wśród nas wędkarzy znane (kolejność producentów oczywiście przypadkowa).

Jeżeli mielibyśmy skupić się na parametrach technicznych to na pierwszym miejscu zwróciłbym uwagę na masę multiplikatora. W pierwszym momencie wydaje się że 100-200g w górę czy w dół nie ma większego znaczenia, ale tu jest jednak małe ale. Trzeba wziąć poprawkę na wagę kija i przynęt stosowanych na norweskich łowiskach, oraz to że niejednokrotnie wyprawy takie trwają dłużej niż kilka dni, a często nawet kilkanaście. W takim przypadku to nie tylko sprzęt poddawany będzie testom na wytrzymałość i niezawodność.

Proponowana górna granica to ok 600 g. dla aktywnego łowienia np. obławianie łowiska pilkerami. Cięższe a zarazem mocniejsze modele polecam do metod nie wymagających intensywnego operowania wędką np. połów na przynęty naturalne, np. martwą rybkę. Mój lżejszy zestaw wyposażony jest w TICA SEASPIRIT 348R/C, a do zestawu "wagi ciężkiej” używam PENN SQUALL 40 LDLH.
Penn

Równie ważnym parametrem jest przełożenie. Nie może być ono zbyt duże. Wielokrotne wyciąganie pustej przynęty o wadze 400 g i cięższej z głębokości 50 m, przy dużym przełożeniu może nam się dać mocno we znaki. Niejednokrotnie przecież łowimy na znacznie większych głębokościach i wtedy parametry związane z przełożeniem, wagą i głębokością będą mocno odczuwalne. Z kolei małe przełożenia naszego multiplikatora w zakresie 1:2 – 1:3,8 spowoduje co prawda mniejszy wysiłek fizyczny związany z wyciąganiem zestawu, czy z samym holem ryby, ale jak się okazuje i czas na morzu ma znaczenie. W szczególności gdy na łodzi mamy kilu wędkarzy którzy od dobrych kilku minut przyglądają się nam nerwowo, pytając w myślach kiedy to łaskawie „wyholujemy” pustego pilkera, bo my już. Z naszego doświadczenia wynika, że najbardziej optymalnym na naszych wyprawach będzie multiplikator z przełożeniem mieszczącym się w zakresie od 1:4 do 1:5.

Bardzo przydatnym elementem coraz częściej spotykanym w morskich multiplikatorach jest licznik , który występuje w dwóch wariantach . Pierwszy informuje nas o ilości wysnutej linki w metrach ( m ), drugi w stopach ( ft -1 stopa =30.48cm ) . Nie jest on jednak niezbędny , z powodzeniem można używać sprzętu bez licznika w połączeniu z plecionkami typu multicolor gdzie co 10 m następuje zmiana barwy.Niestety w tym wypadku zamiast podziwiania krajobrazów musimy bardziej skupić się nad kontrolowaniem kolorów plecionki.

Multiplikator

Kolejną kwestią jest wodzik, urządzenie odpowiedzialne za prawidłowe, równomierne układanie plecionki na szpuli. Do dyspozycji na rynku mamy multiplikatory z i bez wodzika. Wybór jest sprawą indywidualną. W mojej opinii multiplikatory z wodzikiem większy sens będą miały w przypadku zestawów nieco lżejszych. Natomiast na typowe big game polecam zdecydowanie bez wodzika. Przed zakupem multiplikatora bez wodzika byłem pełen obaw o to czy nie będzie zbyt dużych problemów z odpowiednim nawijaniem plecionki na szpulę. Jak się okazuje nie stanowi to większego problemu. Korygowanie nawoju linki odbywa się poprzez wygięcie wędki w prawą lub w lewą stronę w trakcie zwijania zestawu. W zależności od używanego multiplikatora dodatkowo możemy się wspomóc kciukiem, którym będziemy pomagali ułożyć ją równomiernie. Po chwili może się okazać że wodzik nie jest niezbędny !. Wybierając multiplikator bez wodzika pozbywamy się jednocześnie jednego z najbardziej zawodnych elementów. Mechanizm napędzający wodzik bowiem, nawet w droższych modelach wykonany jest z plastiku. Wydaje się to nielogiczne ale ma swoje uzasadnienie, jest nim bezpieczeństwo. W czasie walki z rybą nasz palec mógłby znaleźć się pomiędzy obudową a wodzikiem. Mechanizm wykonany z plastiku zadziała w takim przypadku jak bezpiecznik, co pozwoli nam powrócić z wyprawy z kompletem palców.

Pojemność szpuli – do obławiania łowiska pilkerem wystarczy 250-300 m plecionki 0,25-0-30. Sprzęt wagi ciężkiej powinien pomieścić ok. 400 m plecionki 0,36-0,41. O tzw. elektrykach wypowiem się niebawem.

Zespół Norwegia na Ryby

Data: 2012-12-22