Karmazyn gdzie i jak upolować czerwoną rybę


KarmazynKarmazyn to ryba stadna występująca na dużych głębokościach. Dużych to znaczy powyżej 100m. Można ją spotkać również na głębokościach mniejszych, ale będą to najczęściej małe osobniki. Z naszych obserwacji można również wywnioskować, że stada w które grupują się te ryby pochodzą z jednego rocznika.

Gdzie łowiliśmy

Karmazyny skutecznie łowiliśmy na głębokościach 240 m, jak i 150m, w pobliżu stromych stoków, często opadających z 50 m do nawet 400 m, lub w pobliżu uskoków dna. Niestety echosondy jakimi dysponowaliśmy traciły zasięg na głębokości 180m. Przełączanie trybów pracy echo pomiędzy 50 a 200 khz na niewiele się zdawało. Zmuszeni więc byliśmy do wędkowania w „ciemno” bazując jedynie na mapach batymetrycznych , wyszukując na nich potencjalnie ciekawych miejsc. Tylko raz trafiliśmy na ławice ryb która była dobrze widoczna na ekranie echa, ale tylko dlatego że rysowała je 50 metrów nad dnem.

Na co łowiliśmy

Nasze zestawy były wykonane na żyłce lub fluorocarbonie o średnicy 0.9 mm lub 1 mm, uzbrojone w przywieszki dega fluo lub/i przywieszki naszej roboty, na końcu zamocowany był fluoroscencyjny pilker Dega/Jenzi o gramaturze 330 i 420g, Solvkroken Svenskepilk Selvlysende fluorescencyjny o gramaturze 330 g i 500 g, oraz niezłe Jaxony - Oko o wadze 400g.

Dega pilker

Wędki na jakie łowiliśmy to wędziska o krzywej ugięcia 50lbs o szybkiej szczytowej akcji z zamontowanym multiplikatorem. Na szpuli znajdowała się plecionka o przekroju 0.26mm co oczywiście jest średnicą która daje szanse wyciągnięcia nie tylko kilku ryb na raz, ale umożliwia podjęcie walki z okazami innych gatunków. Nie zapominaliśmy, obok akcentów fluo na naszych zestawach, zakłądać po małym pasku fileta z makreli, która występowała licznie na tym akwenie.

Jak łowiliśmy.

Nasze zestawy opuszczaliśmy na dno po czym podnosiliśmy je do góry o koło 10-20 m i tam czekaliśmy na branie. Nie potrzebna była żadna dodatkowa praca zestawem. Sama głębokość i prądy morskie wprawiały nasze przynęty w delikatny ruch. Agresywna praca zestawem nie przynosiła oczekiwanych rezultatów. W dryfie o ile było to możliwe ustawialiśmy się w ten sposób aby odchodzić od stoku, więc nasze 20 m nad dnem zmieniało się po kilkudziesięciu metrach na 30 i więcej. Co jakiś czas musieliśmy więc korygowć głębokość zanurzenia naszego zestawu. Po pierwszym braniu i zacięciu ryby czekaliśmy aż dobije do kolekcji kolejna sztuka. Niejednokrotnie udawało się wyholować kilka niemałych ryb 2-3 kg na jednej wędce.

Karmazyn Buddy Karmazyny Tomusia Karmazyn Tomusia Karmazyn Pawła

Podczas lądowania ryby w łodzi należy zwrócić uwagę na kolce (podobno jadowe) znajdujące się na płetwie grzbietowej. Są ostre jak igła. Samo ukucie jest bardzo bolesne, a jad przynajmniej w naszym przypadku był nieszkodliwy. Żaden z nas nie uchronił się przed ukłuciem, a i tak wszyscy zdrowi wróciliśmy do domu. Jedynie Tomuś rozbabrał sobie ranę i wylądował w ambulatorium na promie, ja podejrzewam jednak że chodziło o coś zupełnie innego..!?, paluszek miał zabandażowany profesjonalnie i był bardzo uradowany po wizycie u pani pielęgniarki.

 

Zespół Norwegia na Ryby

Data: 2013-10-01